Kwarantanna pół żarciem pół serio

Nie wiem który to już tydzień i który kilogram.

Wiem, że zaburzona relacja z samym sobą nie służy relacji z jedzeniem, a brak relacji ze światem zewnętrzym nie służy relacji z samym sobą. Jem więc.

Zajadam frustrację i zagubienie. Gromadzę zapasy na wszelki wypadek, ale już sięgając po nie do sklepowej półki wiem, że byle wypadek będzie wszelki. Z przykrością stwierdzam, że ulubione ryżowe wafle w belgijskiej w czekoladzie posmakowały nie tylko mi i nigdzie ich nie ma, a z jeszcze większą, że ruszyłabym po nie daleko, gdybym tylko wiedziała, że będą. Serio, od kiedy te wafle są takie popularne? Piję colę. Jem czipsy, nawet te, których nie lubię, bo są. Jedynie pieguski chłopaków są bezpieczne, mam swoje granice, z pieguskami można mi zaufać. Można mi też zaufać z drożdżami. Przyznam, że gdyby nie kwarantanna nie domyśliłabym się, że to tak popularny towar. Do czego tego używać? Do pieczenia chleba? Czy teraz cała Polska piecze dzieciom?

Zmieniając temat ze smutnego na dziwny dlaczego cały instagram fotografuje się przepasany poduszką, czy to chodzi o to, że siedzimy w domu i przewalamy się po niezaścielonym łóżku? Czy wam te czalendże nie wydają się głupie? Jedno jest pewne, jeśli by mnie podkusiło, to wkrótce będzie prawdziwy challenge znaleźć pillow, która mnie obejmie.

 

 

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s